INFORMACJE PODSUMOWUJĄCE
NORWEGIA; 10 DNI I 3200 KM PO SKANDYNAWII
Jadąc do Norwegii nie planowałam tego typu relacji, ale co mi się rzadko zdarza, przygotowałyśmy z dziewczynami trasę dość dokładnie, noclegi, trasy gpx, może szkoda odłożyć do lamusa. Może ktoś skorzysta z jakiegoś fragmentu 🙂
Dla mnie wyjazd do Norwegii był o tyle szalony, że na swoim motocyklowym koncie miałam zaledwie jeden sezon motocyklowy i przejechane niespełna 10tys km 650tką. W głowie kiełkowała mi wprawdzie myśl o zmianie motocykla już jakiś czas, ale nie miałam wtedy jeszcze pojęcia, że będzie to dwa razy większa pojemność i przyjdzie mi nim jechać do Norwegii miesiąc po zakupie. Tak jednak się stało. Czasem coś tak do człowieka przyjdzie i wiesz, że to ten moment, któremu jak pozwolisz przejść obok, to już nie wróci. Cóż więc, trzeba było spiąć poślady i działać.
Plan był taki, żeby wyjechać z Krakowa do Gdyni, potem prom do Karlskrone. Jeszcze tego samego dnia, po zejściu z promu chciałyśmy dojechać w okolice Oslo. Kolejnego w okolice Hardangenfjorden, skąd już miałyśmy zacząć naszą nieśpieszną włóczęgę.
3 pierwsze dni to trasy po ok. 600 km. Spodziewałam się, że będę martwa trzeciego dnia. Jednak to był ten pierwszy raz kiedy pokochałam swój motocykl nieziemsko. Z każdym dniem zresztą coraz bardziej. Ale pierwsze uczucia takie z głębi całego mojego ciała pojawiły się, gdy okazał się być cudownie wygodny. O kolejnych zauroczeniach przy okazji zdjęć opowiem.
Zacznę przekornie od podsumowania. Takich parę praktycznych info. Pamiętajcie – to wyjazd z 2019 r. Ceny uległy na pewno zmianie. Reszta raczej się nie spodziewam ? Kto chce to sobie zdjęcia poogląda i o szczegółach poczyta, albo i nie
POGODA
Cały wyjazd okazał się być w zasadzie w 90% deszczowo-ulewny. Druga połowa sierpnia to była. Temperatury w zależności od miejsca. W Gdyni było 34 w dzień wyjazdu. W Szwecji od razu deszcz, ale ciepło. W Norwegii w górach najczęściej między 4 a 10 stopni. Na poziomie fiordów bywało i 20, ale rzadko. Najczęściej bywało ok. 15-17 stopni. Najczęściej w deszczu lub mgle. Przy wjeździe do Bergen na chwilę wyszło słońce, potem zobaczyłyśmy je ponownie dzień przed wyjazdem z Norwegii. Ma to jednak swój urok. Fakt, mogłoby nie padać tak często… Zdjęcia łatwiej by się robiło 😉 No w każdym razie gdyby ktoś się wybierał, bez gumowych osłon na buty i rękawice raczej nie polecam. Kurtka i spodnie – nawet nie wspominam. Podgrzewane manetki, ciepłe ciuchy i było nawet przyjemnie. Po paru dniach temperatura 15 stopni to był dla nas już super komfort, a jak jeszcze przy tym nie padało, to czułyśmy się jak wygrane na loterii. Ponoć maj był super ciepły tego roku 😉
TRASY
Łącznie z wyjazdem z Krakowa i powrotem zrobiłyśmy ok. 4300 km. 12 dni trwała cała podróż.
https://www.nasjonaleturistveger.no/en/routes
Powyższy link to kapitalna moim zdaniem stronka, na której wymienionych jest 18 tras turystycznych Norwegii. Eksponowanie swoich bogactw natury opanowali do perfekcji!! My skupiłyśmy się na regionie Fiordów oraz nieco środkowej Norwegii. Świadomie odpuściłyśmy całkowicie północ. Osobiście lubię sobie pojeździć bez pośpiechu i pozaglądać w różne zakamarki. Lubię mieć komfort wypicia kawy w przyjemnym miejscu bez poczucia, że każdy przeciągnięty łyk oznacza potem straszliwą gonitwę do celu. Tak więc w takim poczuci powstał plan trasy. Najpierw zdecydowałyśmy co chcemy zobaczyć, potem gdzie to jest. Połączyłyśmy to w jakiś sensowny kawałek, mieszczący się w 12 dniach, którymi dysponowałyśmy.
Z każdego dnia przejazdu wkleję Wam mapki i linki do googlemaps. Ze względu na pozamykane drogi w okresie zimowym, pewno nie wszystkie linki map otworzą się prawidłowo, jeśli będziecie je sprawdzać w okresie gdy trasy są zamknięte. Gdyby ktoś potrzebował mam trasy również w formacie gpx. Piszcie w komentarzach, podeślemy zainteresowanym.
Ograniczenie prędkości w Norwegii to temat chyba wszystkim znany i nielubiany… Cóż zrobić. Ograniczenia są i już. Albo ktoś ryzykuje i je łamie, albo się do nich stosuje. Na pewno nie jest to kraj dla osób chcących się tam pościgać. Dla mnie okoliczności przyrody były tak zachwycające, że absolutnie nie miałam potrzeby „przelatywać” bezrefleksyjnie. Tam gdzie miałyśmy odcinki przelotowe jechałyśmy główną drogą, szybkiego ruchu jeśli była możliwość. Tam gdzie były trasy turystycznie nas interesujące, nie było sensu gnać. Zresztą wybierałyśmy trasy naszpikowane winklami, punktami widokowymi… nie dało się 😉 Dzienne dystanse miałyśmy naprawdę niewielkie, ale uważam idealnie dobrane (szczegóły w dalszej części). Wyjeżdżałyśmy ok. 9-10, na miejsce dojeżdżałyśmy 18-19. Miałyśmy czas na spokojny obiad, przerwę na kawę… lub dwie… i ciastko, zdjęcia obowiązkowo, a czasem po prostu zatrzymanie się i pokontemplowanie widoków.
NOCLEGI
Założenie miałyśmy takie, że nie bierzemy namiotów. To przesądziło o rodzaju wyjazdu jak i o tym, że noclegi zaplanowałyśmy z dużym wyprzedzeniem. Z końcem kwietnia miałyśmy już dopięte wszystko. Pogoda pokazała nam, że to było dobre posunięcie. Z jednej strony, fakt – to mocno zdeterminowało naszą trasę. Każdego dnia musiałyśmy dotrzeć w konkretne miejsce. Z drugiej jednak strony miałyśmy czas na to, żeby spokojnie sobie tą trasę zaplanować, po drugie mogłyśmy poszukać noclegów fajnie położonych, w dobrych cenach, z naprawdę niezłym standardem. Trafił nam się nawet domek z sauną, z której skwapliwie skorzystałyśmy 😉 Szukając noclegów w trakcie wyjazdu nasz budżet (o którym za moment) pewno zwiększyłby się o jakieś 30%.
Do wyszukiwania noclegów polecam bardzo stronę www.nafcamp.no Są tutaj głównie campingi, łatwo można je wyszukiwać w zależności od potrzebnej lokalizacji (bezpośrednio z mapy). Większość podanych linków ma odnośniki bezpośrednio do stron www danego miejsca. Czasem podane są tylko nazwy, ale łatwo można znaleźć stronę campingu w wyszukiwarce. Na campingach standard znacznie odbiega od nam znanych w Polsce. Wprawdzie my szukałyśmy domków do własnej dyspozycji z łazienką, ale już na miejscu stwierdziłyśmy, że nie ma to tak naprawdę znaczenia. Wszystkie miejsca wspólnego użytku są bardzo zadbane. Campingi wyposażone są najczęściej w pralki, a nierzadko i suszarki do ubrań. Co jak się potem okazało przydało nam się nie raz. Dostępne domki (tzw hytty) są zazwyczaj 4 lub 6 osobowe. Tam gdzie nie udało nam się znaleźć campingu na naszej trasie, lub nie było już wolnych miejsc, szukałyśmy noclegów na www.booking.com
Przy linkach do tras podaję również namiary na noclegi, które nam akurat przypasowały. Generalnie jeśli coś nas zdziwiło, to raczej pozytywnie.
JEDZENIE
Pyszne. Przepyszne. Oczywiście ze względu na ceny nie korzystałyśmy z pełnych dobrodziejstw. Jeśli tylko wraz z noclegiem była możliwość wykupienia śniadania, tak robiłyśmy. Śniadania zawsze były bardzo smaczne i w zasadzie bez ograniczeń ilościowych. W podstawowe produkty zaopatrywałyśmy się na bieżąco w marketach. Starałyśmy się w takich ilościach, które na bieżąco konsumowałyśmy. Nigdy nie było problemu z zakupamiW przydrożnych kafejkach często korzystałyśmy z kawy, ciasteczek itp wspomagaczy energetycznych 😉 Stacje benzynowe zazwyczaj też oferują całkiem fajne ciepłe posiłki.
BUDŻET
Założyłyśmy max 7000 zł/os (całkowity koszt). Realnie wyszło ok 6500 zł, ale pasa specjalnie nie zaciskałyśmy. Poniżej szczegóły i info gdzie widzę możliwość oszczędności, bez specjalnej utraty frajdy z wyjazdu. Przy czym wyjazd odbył się w 2019r., więc należałoby te ceny weryfikować zanim ktoś się wybierze.
- Prom Gdynia-Karlskrone (w obie strony) niecały 1000 zł/os. W tym już motocykl, kajuta, taryfa flexi (nam się przydała, bo musiałyśmy zmienić termin powrotu). Miałyśmy też wykupione śniadanie i kolację w bufecie (koszt ok 100 zł/os w jedną stronę). Polecam mimo ceny. Jedzenie przepyszne, bez ograniczeń. Również alkohol – wino, piwo. Wykupiłyśmy możliwość pozostania w kabinie do momentu przypłynięcia do portu. W innym razie trzeba opuścić kabinę 1,5 godz. przed dopłynięciem. A to oznaczałoby, że o 5:30 musiałybyśmy już być na nogach. Wizja czekania na fotelu, a potem 600 km jazdy przesądziła sprawę. W każdym razie dla chcących można znaleźć tutaj oszczędności.
- Noclegi wyszły ok. 1800 zł/os. Ceny były różne, wahały się od 130 zł do 290 zł. Szczegóły podaję przy linkach do rezerwowanych noclegów. Jeśli ktoś planuje jechać z namiotem, to te ceny znacznie się zmniejszą. Dwukrotnie zdecydowałyśmy się na nie najtańszy nocleg (w Bergen i Kristiansund), co stanowiło ok 25% ceny całości noclegów. Na pewno też można tutaj poszukać oszczędności.
- Paliwo, ok. 1900 zł – no tutaj po prostu nie ma zmiłuj. Trzeba lać ile woła.
- Jedzenie ok.1800 zł hmm… no cóż… nie szczędziłyśmy sobie smakołyków. Zdarzało nam się zjeść w restauracji owoce morza (to stanowiło ok.20% całego kosztu jedzenia). Ale taki był plan i go zrealizowałyśmy 😉 Nie odmawiałyśmy sobie winka do kolacji. Wakacje w końcu W supermarketach powiedziałabym, że ceny nieznacznie wyższe od naszych. To oczywiście też zależy jakie produkty ktoś chce kupić. Te podstawowe nie zwalały z nóg. Przydrożne knajpki, kawiarnie, stacje benzynowe (które mają w ofercie całkiem fajne jedzenie) w tych było cenowo znośnie i całkiem smacznie.
I to chyba tyle tytułem wstępu, albo i podsumowania raczej. Obecnie, jeśli chcieć pozostawić podobny styl podróży, dołożyłabym ok 15% do całości budżetu.
Dla tych co dobrnęli zaczyna się relacja nieco bardziej wizualna. Zapraszam do kolejnych części.